Miałem dzisiaj ciekawą sytuację.
Pojechałem na myjnię ręczną jak to czynię co 4 dni że by Felicia była śliczna ;P Zacząłem od odkurzacza, podjeżdżam pod stanowisko i widzę, że ktoś zostawił 2 telefony komórkowe na odkurzaczu. Rozejrzałem się i dookoła żywego ducha.
Napewno jest mnóstwo ludzi którzy schowali by w kieszeń i następnie lombard lub allegro. Pewnie znajdą się i tacy co uznają że to nich problem i oleją temat.
Ja postanowiłęm, że wezmę je z widoku bo jeszcze komuś wpadną w OKO. Pracownikowi myjni (młody łepek może z 18 lat) nie przekażę bo kij wie czy odda jak się ktoś zgłosi czy może dorobi sobie do pensji nic nikomu nie mówiąc. Dokończyłem odkurzanie, umyłem i przeglądam książkę telefoniczną w celu znalezienia bliskiej osoby właściciela.
Mama nie ma sygnału, Tata nie odbiera i włącza się poczta, DOM nie odbiera nikt.
No to zonk, pojechałem sobie do miasta załatwiać swoje sprawy, myślę wieczorem zadzwonię to może ktoś już będzie dostępny. Dzwonię dzwonię i dalej nic, no to po smsach doszedłem do jak się okazało byłej żony właściciela telefonu która bardzo mi dziękowała i dała cynk kolegom męża żeby go powiadomili że mam telefony i chce je oddać. Zadzwonił jeden z nich i powiedział, że się skontaktują bo teraz jadą do niego do domu mu powiedzieć o tym.
Niby wszystko na dobrej drodze, ja zadowolony że ktoś się ucieszy że mu telefony uchroniłem i oddam.
Zajeżdżam pod dom godzina 23:30, czeka jakaś laska i podchodzi do mnie. "Pan ma moje telefony, sprawdziłam na monitoringu myjni, byłam na policji podali mi pana adres".
Zacząłem jej więc tłumaczyć całą sytuację że dzwoniłem a ona mi że nie mogłem dzwonić do mamy i taty bo w telefonie nie ma żadnych numerów. Zdębiałem.
Powiedziała że jeden telefon (ten bez numerów) jest jej a drugi pozyczyła od kumpla (ten na którego numery wydzwaniałem cały dzień żeby oddać). Miała już wyrobioną swoją wersję że jej ukradłem te telefony i nie miałem zamiaru oddawać, to nic że gdyby tak miao być to były by wyłączone i bez sim kart tymczasem wszystko śmigało.............
Tłumaczyłem ale bezskutecznie, wzieła telefony, obróciła się na pięcie i nie było mowy o jakimś dziękuje tylko że jestem złodziejem i mam szzczęście że nie zgłosiła mnie na policję tylko poprosiła o adres.
Zapewne gdy przypomniała sobie że zostawiła telefony na myjni uznała wraz z pracownikiem że z premedytacją je wziąłem z zamiarem przywłaszczenia i na policji też tylko utwierdziła się w tym przekonaniu. Żenada.
Czuje się teraz conajmniej dziwnie, żeby nie powiedzieć że jestem zniesmaczony jej podejściem.
Skoda Octavia I 1.8T 20V 209 KM & 329 Nm 2007r by TuneUp Gdańsk
To ma niezłe wtyki na policji że jej dali twój adres.
Jak mi koleś skasował furę i zwiał, miałem niepełny nr rej, stwierdzili że takich aut jest ~30 z tym numerem więc sprawca będzie nie do ustalenia, poprosiłem aby mi dali listę i sobie sam pojeżdżę, jak znajdę to im powiem - delikatnie dostałem do zrozumienia że nic z tego.
Skoro laska taka bojowa, trzeba było jej powiedzieć aby zgłosiła sprawę na policję.
Ty tymczasem sam do komisariatu, opisać co i jak, oddać telefony, wziąć pokwitowanie i niech się laska buja. Po bilingach by doszli że faktycznie dzwoniłeś jak powiedziałeś, na monitoringu stacji (jak ona mówiła) było że nie zajumałeś tych telefonów tylko je znalazłeś.
Niech by się laska pomęczyła udowodnić policji że to jej telefony - jak były na abonament to po numerach IMEI by doszli czyje.
W zasadzie niesmacznie się zakończyło.
PS - ja znalazłem telefon 23.12 wieczorem. Leżał w śniegu, na parkingu przed marketem. Zadzwoniłem pod ostatni numer który dzwonił na ten tel, powiedziałem że znalazłem właśnie ten telefon i jeśli mają kontakt z właścicielem to niech mu przekażą że właśnie w tym markecie jestem na zakupach i niech dzwonią w sprawie oddania aparatu. Po 20 min facet był przy wyjściu i dzwonił że już czeka.
Ucieszył się, podziękował. Różnie to bywa.
Była O1 kombi ALH++ 150/340
Obecnie Pyzio 206 1.4HDi+ ~90/200
pytanie czy mieli prawo jej podawać takie dane, a oba telefony były chyba na kartę i żałuje, że nie zrobiłem tak jak napisałeś. No ale kto mógł przypuszczać że blondynka ułozy sobie taki scenariusz.
Skoda Octavia I 1.8T 20V 209 KM & 329 Nm 2007r by TuneUp Gdańsk
Art. 183. § 1. Kto znalazł rzecz zgubioną, powinien niezwłocznie zawiadomić o tym osobę uprawnioną do odbioru rzeczy. Jeżeli znalazca nie wie, kto jest uprawniony do odbioru rzeczy, albo jeżeli nie zna miejsca zamieszkania osoby uprawnionej, powinien niezwłocznie zawiadomić o znalezieniu właściwy organ państwowy.
§ 2. Przepisy o rzeczach znalezionych stosuje się odpowiednio do rzeczy porzuconych bez zamiaru wyzbycia się własności, jak również do zwierząt, które zabłąkały się lub uciekły.
czyli np. pierwszą z brzegu jednostkę policji.
ps. swoją drogą, to ciekawe, jakim cudem dostała twój adres od policji...
Przecież sami powinni wszcząć postępowanie...no ale...
pytanie czy mieli prawo jej podawać takie dane, a oba telefony były chyba na kartę i żałuje, że nie zrobiłem tak jak napisałeś. No ale kto mógł przypuszczać że blondynka ułozy sobie taki scenariusz.
tak to jest w tym państwie, co tylko utwierdza mnie w decyzji wyjazdu za granicę...
prawo jest dla złodziei z wiejskiej, ich kolesi i paru innych "kast", smutne...
O serce dba DobryGrześWawa
TDI powered by MR-MOTORS
Coke, ale jak niby doszli do adresu? Ze niby po tablicach rejestracyjnych? No to nieźle by było, bo po pierwsze mogłeś myć auto kumpla a po drugie ja np. mam na dowodzie adres pod którym nie mieszkam już z 10 lat
Coś to w ogóle dziwna ta historia jakąś...A jesteś pewien, że oddałeś faktycznym właścicielom te komórki? Żeby ta historia nie miała jakiegoś dalszego ciągu...
Coke, zachowałeś się wzorowo (chociaż ja bym oddał pewnie pracownikowi myjni) tylko trafiłeś na idiotkę. Faktycznie mogła nie wiedzieć, że jej szukałeś ale mogła dać Ci szansę wytłumaczenia.
No z tym wzorowo o bym nie przesadzał...Zachował się dobrze, choć mógł się w jakieś kłopot wplątać, nie oddając tych telefonów od razu np. na policje.
No to zonk, pojechałem sobie do miasta załatwiać swoje sprawy, myślę wieczorem zadzwonię to może ktoś już będzie dostępny
Gdyby faktycznie policja przyjęła zawiadomienie o kradzieży, doszli jakoś do Coka przez monitoring i zatrzymując go, znaleźli przy nim te dwa telefony to mógłby mieć trochę problemów.
Ale jakoś właśnie ten wątek z policją, adresem i tą laską - coś mi tutaj nie pasuje.
Pewnie była tak...laska podjechała na myjke....i lukneli tam w kamerki....później zadzwoniła se do znajomego policjanta tudziez kogos kto ma dostep do tablic.....podał jej dane i gotowe - hmmmm tylko czemu przyjechała sama..... :diabelski_usmiech
Pewnie była tak...laska podjechała na myjke....i lukneli tam w kamerki....później zadzwoniła se do znajomego policjanta tudziez kogos kto ma dostep do tablic.....podał jej dane i gotowe - hmmmm tylko czemu przyjechała sama..... :diabelski_usmiech
to taki znajomy policjant powinien mieć postępowanie wszczęte za udostępnienie danych z klauzulą zastrzeżone osobie z "zewnątrz"
co za problem podać znajomemu adres zamieszkania? :shock: mało to razy ludzie chcący znaleść własciciela auta biorą adresy zamieszkania własciciela auta od znajomego policjanta i w ten sposób np. omijają komis.
mało to razy ludzie chcący znaleść własciciela auta biorą adresy zamieszkania własciciela auta od znajomego policjanta
eee, to raczej legendy. Dostęp przez policjantów do baz, które prowadzi policja jest bardzo obwarowany. Każde użycie jest odnotowane i rozliczane z powodów dla których był potrzebny. Nie sądzę żeby jakiś policjant ryzykował zarzuty dla takich pierdół.
westwi78, chyba że ta "blondi dziwa" ma np chłoptasia w policji swojego...wielka mi filozofia.
p.s. oczywiście będącego jej "rycerzem" pod wielkim urokiem jej głupoty.
westwi78, chyba że ta "blondi dziwa" ma np chłoptasia w policji swojego...wielka mi filozofia.
p.s. oczywiście będącego jej "rycerzem" pod wielkim urokiem jej głupoty.
to dobrze że go nie zawineli i na 48 za posiadanie nie swoich komórek :shock: :szeroki_usmiech
to taki znajomy policjant powinien mieć postępowanie wszczęte za udostępnienie danych z klauzulą zastrzeżone osobie z "zewnątrz"
Kruk krukowi oka nie wykole.
Kilka lat temu w suwalskim, na spływie kajakowym, poszliśmy do pobliskiego baru na wieczorne piwo. Pod bar podjeżdza radiowóz i wytacza się z niego dwóch mocno pijanych policjantów. Kolega łapie za komórkę i kręci 997. Odzywa się oficer dyżurny komendy w Olecku. Kolega opisuje sytuację, a pan oficer odpowiada tonem opryskliwym - a skąd pan wie że są pijani, badał pan ich alkomatem, jeśli nie to on nie ma podstaw do interwencji. Mówiąc krótko przepisy były ale podstaw nie było.
to taki znajomy policjant powinien mieć postępowanie wszczęte za udostępnienie danych z klauzulą zastrzeżone osobie z "zewnątrz"
Kruk krukowi oka nie wykole.
Kilka lat temu w suwalskim, na spływie kajakowym, poszliśmy do pobliskiego baru na wieczorne piwo. Pod bar podjeżdza radiowóz i wytacza się z niego dwóch mocno pijanych policjantów. Kolega łapie za komórkę i kręci 997. Odzywa się oficer dyżurny komendy w Olecku. Kolega opisuje sytuację, a pan oficer odpowiada tonem opryskliwym - a skąd pan wie że są pijani, badał pan ich alkomatem, jeśli nie to on nie ma podstaw do interwencji. Mówiąc krótko przepisy były ale podstaw nie było.
Komentarz